Etykiety

wtorek, 21 czerwca 2016

Kalifornia 2

Dziś dzień poświęciłem na zwiedzanie silikonowej doliny. Jeszcze trochę nie przyzwyczajony do tutejszego czasu obudziłem się o 6 rano i usiadłem trochę do komputera. Szukam jakiegoś wygodniejszego noclegu bliżej San Francisco na weekend, żeby nie musieć używać Caltrainów, które są fajne, ale jadą do Frisco długo. Niestety póki co bez sukcesu.
Po śniadaniu spotkałem wspomnianego Fina. Fin nazywa się Juha (czy jak to się pisze..) i mieszka w USA od 20 lat. Wcześniej mieszkał w Meksyku. Oczywiście jest inżynierem. Juha zaproponował mi, że może mnie zawieźć do Cupertino (tam jest siedziba Apple) jeśli najpierw pojadę z nim na śniadanie i odebrać jego koleżankę z hotelu. Zgodziłem się. Juha okazał się bardzo sympatycznym i dowcipnym człowiekiem. Rozmowa się kleiła:)
Ok 11 zostawili mnie pod drzwiami Apple na 1 Inifinite Loop. Apple w swoich komputerach jak i w rzeczywistości jest niezbyt przyjazne dla ludzi. Do budynku nie da się wejść, nie ma żadnej strefy dla zwiedzających, tylko jeden apple store, taki sam jak wszystkie inne. Zaraz więc poszedłem do przyszłej siedziby Apple, która jest jeszcze w budowie, ale warto ją zobaczyć. Jest olbrzymia i wygląda jak stadion. Tak to będzie wyglądać:

foto: techinsider.io
I faktycznie tak wygląda. Budynek już w dużej części jest zbudowany. Robi wrażenie.
Z Apple pierwszy raz w życiu złapałem "Ubera", jak ktoś nie wie to musi pogooglać, bo za długoby tłumaczyć tutaj. Uber zawiózł mnie do Google. I Google już jest bardziej przyjazne dla ludzi. Kampus jest ładny, można pochodzić, pooglądać. Jest budynek dla zwiedzających, jest sklep z gadżetami. Można nawet wziąć udział w teście dla Google. Testowałem nowy program (nie mogę powiedzieć jaki, bo podpisałem lojalkę:P) i w nagrodę za 10 minut gadania dostałem figurkę androida;)

Z Google udałem się do muzeum historii komputerów, które z zewnątrz wyglądało świetnie (na ulotce też!) niestety dziś okazało się być zamknięte z powodu jakiegoś prywatnego eventu. Szkoda, bo wyglądało to na prawdę imponująco. Żeby to wynagrodzić załapałem autobus (i znów klima przekręcona na minimalną temperaturę) i pojechałem do Muzeum Intela.

Szkoda, że miałem tak mało czasu (1 godzinę do zamknięcia muzeum) bo nie zdążyłem przeczytać dużej części historii firmy. Jest przeciekawa! Kilka ciekawostek:
  • Po otworzeniu firmy Intel zatrudniał 12 osób, rok później 106 (!)
  • Korespondencja do Intela na początku działalności była tak duża, że nie mieściła się w skrzynce na listy i listonosz wrzucał ją do samochodu właściciela
  • Prawo do marki "Intel" firma kupiła za 15 tys. dolarów od jakiejś firmy, która nie robiła nic związanego z informatyką
  • Białe kombinezony używane w komorach do tworzenia procesorów zrobione są z Gore-Texu
  • W latach 80tych (roku nie podam bo nie pamiętam) żeby wyciągnąć firmę z kryzysu, wszyscy pracownicy zgodzili się pracować 25% więcej przez 6 miesięcy. Wszyscy byli udziałowcami, więc mieli w tym swój interes. Na koniec dostali kufle z napisem "Przezyłem 125%"
  • Intel razem z Xeroxem (chyba też w latach 80tych) ustanowili standard Ethernet, który jest stosowany w do tej pory w większości sieci. Dla niewstajemniczonych to te kabelki od internetu z wtyczką podobną do telefonicznej to właśnie kable Ethernet.
Więcej teraz nie pamiętam.

Na koniec dnia poszedłem po raz kolejny do vege-hindusa i muszę jeszcze raz go pochwalić. Zjadłem super Indyjski bufet za $9.70 i popiłem zieloną herbatą. Super! A jutro konferencja, więc kładę się spać:)

2 komentarze:

  1. Dużo wrażeń! Tu teraz 14.30 , więc jeszcze słodko spisz:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowicie jest to czytać. Prawie jakbyś był na innej planecie... :-p Przywieź jakiś suwenir :-D

    OdpowiedzUsuń