Etykiety

czwartek, 26 czerwca 2014

Droga Do Pracy

Lubię chodzić pieszo. Kto mnie zna nie mógł tego nie zauważyć.
A szczególnie lubię chodzić w Barcelonie. A to z kilku powodów. Po pierwsze można zobaczyć dużo ciekawych ludzi, ładnych budynków, a czasem dziwnych wydarzeń. Poza tym Barcelona jest dość mała i w większość miejsc można dojść pieszo. No i po ostatnie, topologia dzielnicy Eixample jest tak prosta (wszystkie ulice ułożone pod kątem prostym), że można na bieżąco podejmować decyzję czy idziemy dalej prosto czy skręcamy, a i tak dojdziemy tam gdzie chcemy. Dzięki temu za każdym razem moja droga do pracy może wyglądać inaczej.
Sprawdziłem już kilkanaście możliwości i zdecydowanie najbardziej podoba mi się jedna, którą opiszę poniżej. Na mapie wygląda tak:


Z domu wychodzę w lewo, czasem przed klatką siedzi Pan na wózku inwalidzkim, który chyba mnie już zaczął poznawać. Myślę, że tam sobie spędza poranki. Mijam pocztę i coś na kształt domu spokojnej starości. Potem dalej prosto aż do Av. Diagonal. Na Diagonal na środku jest pasaż dla pieszych, dwie ścieżki rowerowe, które o tej porze są bardzo ruchliwe. Wszyscy dojeżdżają do pracy, Panowie w garniturach, Panie w sukienkach. Jest kolorowo. Wzdłuż Między jezdnią a pasażem ciągną się palmy. Przyjemny, malowniczy widok z rana. Z Avenidy Diagonal schodzę po schodach i idę dalej prosto. Dochodzę do Gran Via de Les Corts Catalanes, która w tym miejscu jest wysoko, bo wjeżdża na estakadę, więc przechodzę tunelem pd spodem i skręcam w jedną z niewielu skośnych uliczek na Eixamplach, ulicę Ribes. Po lewej mijam nowy market Encants, który robi całkiem niezłe wrażenie. Wygląda tak:


Z tym, że ja mijam go dokładnie z drugiej strony niż na załączonym obrazku.
Ulica Ribes na początku ma jeden lub dwa pasy dla samochodów, dwukierunkową ścieżkę rowerową, a za Carrer de la Marina zostaje tylko szeroka ścieżka rowerowa i dwa chodniki. Oczywiście wszędzie dużo drzew.
Dochodzę do Carrer de la Marina i po lewej widzę słynne dwie wieże w Barcelonie. Często między nimi widać lądujący lub startujący samolot.
Wieże w nocy wyglądają tak:


Dobrego zdjęcia za dnia nie mam.
Dalej idę sobie uliczką Ribes, którą w tym miejscu mogą jeździć tylko niezmotoryzowani, a razem ze mną jadą rowerzyści, ludzie na deskorolkach, longboardach, hulajnogach i rolkach.
Niedługo skręcam w prawo w Ali Bei i przechodzę przez Pasaż San Joan zaraz obok Łuku Triumfalnego, który robi rano niesamowite wrażenie. Rano wygląda tak:


Znów, lepszego zdjęcia akurat nie mam..
Na pasażu San Joan kupuję w kawiarni "Oriol" croissanta za 1 Eur i już prawie jestem w biurze. Jeszcze tylko jedna przecznica, 5 pięter windą i jestem.

To bardzo miła droga do pracy i na pewno będzie mi jej brakować jak znów zasiądę do pracy w domu.

3 komentarze:

  1. Kurczę, wyobrażam sobie, że Ci będzie brakować... Pięknie tam jest! Też bym chętnie miała taką drogę do pracy albo podobną :-) Muszę kiedyś tę Barcelonę jednak odwiedzić :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczególnie, że Łuku Triumfalnego po drodze do pracy na Mieszczańskiej nie ma :):):)
    A Barcelona jest piękna, a rankami bardzo piękna, świeża. I pyszna kawę sprzedają!

    OdpowiedzUsuń