Bardzo przyjemny koncert, pogoda po raz kolejny dopisała. Samego szpitala już nie będę opisywał po raz n-ty, Ci co czytali albo byli to wiedzą, że jest piękny.
Zespół składał się z Pani Gemmy Abrie, która bardzo ładnie śpiewała,
a akompaniowali jej trzej panowie:
- Pan z Kontrabasem
- Pan z Perkusją
- Pan z Pianinem
Pan z pianinem schował się za kontrabasem..
Oczywiście w przerwie znów trochę pochodziliśmy po szpitalu i Maria sprzedała nam kolejne ciekawostki o sklepieniach, herbach i rzeźbach. Po koncercie złapał nas Mały Głód. Postanowiliśmy go zabić czymś lepszym niż Danio, więc poszliśmy do baru o wdzięcznej nazwie Cerveseria Clandestina, czyli w luźnym tłumaczeniu Piwiarnia Nielegalna i zamówiliśmy cztery piękne hamburgery. Mój był z pesto i serem pleśniowym i był na prawdę przepyszny.
I w zasadzie to tyle. Cała nasza czwórka wyglądała tak:
Maria trochę się śmiała, że wszyscy patrzymy w kamerę, a ona nie może oderwać wzroku od Hektora;) Może coś w tym jest.
Na koniec jeszcze zapodam, że zrobiłem przegląd zdjęć z zeszłego weekendu i są już na picasie:
Marii się nie dziwię:)
OdpowiedzUsuńA gdzie jesteśmy, jeśli dziś poniedziałek?
OdpowiedzUsuń