Etykiety

niedziela, 6 lipca 2014

Golfiny

Kiedy wybierałem się na Maderę to nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Nie bardzo też miałem czas sprawdzać, bo jakoś inne rzeczy miałem na głowie, jeszcze była w międzyczasie Barcelona i inne sprawy. Zacząłem się orientować chyba dzień przed przyjazdem tutaj, co właściwie można tu zwiedzić. Okazało się, że Madera to jedno z najlepszych miejsc do oglądania fauny morskiej w naturze. Chodzi głównie o delfiny, wieloryby i sto milionów gatunków ptaków morskich. Swoją drogą ciekawostka jest taka, że delfin po portugalsku to golfinho. Czy to od słowa golfo oznaczającego zatokę?
Oczywiście lokalni ludzie wiedzą jak na tym zarobić pieniądze i organizują bardzo dużo różnych wycieczek z tym związanych:
  • oglądanie delfinów z katamaranu
  • oglądanie delfinów z łodzi podwonej
  • nurkowanie z delfinami
  • pływanie z delfinami
  • oglądanie delfinów z zabytkowej drewnianej łodzi
  • oglądanie ptaszków na Ilhas Desertas
i tak dalej.

Sprawdziłem ceny i dostępność różnych opcji i okazało się, że jednyne na co mogę sobie pozwolić czasowo i dodatkowo nie jest absurdalnie drogie to opcja z katamaranem. Tak więc zamówiłem sobie na środę wieczór przejażdżkę katamaranem po Oceanie Atlantyckim. Podróż trwa trzy godziny, w trakcie załoga szuka delfinów i wielorybów i jeśli uda się jakiegoś wypatrzeć przez lortnetkę to płynie się w jego kierunku. Udało się! Widzieliśmy dwie ławice delfinów (o ile u delfinów to się nazywa ławica) i jednego wieloryba.
W ogóle załoga była przemiła, wszystko nam tłumaczyli, jaki to akurat gatunek delfina widzimy, kiedy można go spotkać i gdzie i inne takie takie. Widać, że bardzo lubią swoją pracę, jeden z chłopaków, kiedy tylko podpływlaiśmy do delfinów biegł ze swoim wielkim aparatem na dziub, wdrapywał się na jakąś linę i robił zdjęcia. Bardzo mili ludzie.
Dodatkowo była to wycieczka "o zachodzie słońca", więc na koniec popłynęliśmy do najwyższego w Europie przylądka - Cabo Girao (ma 580m wysokości!) i tam kto chciał mógł popływać, a kto chciał mógł popatrzeć na zachód słońca. A kto chciał mógł robić jedno i drugie.
Zachód słońca za Cabo Giro wygląda tak:


A delfinia płetwa wygląda tak:


Wracaliśmy na żaglach, co, według mnie, było dodatkowym atutem. Takie fajne wrażenie, cicho, dookoła morze a my się po nim "przesuwamy". I to jak ekologicznie;)
Powrót był dość późno, tak, że biegłem na autobus powrotny do Canico, bo gdybym go nie złapał, czekałbym na następny do północy! Niestety komunikacja pozostawia tutaj trochę do życzenia..
Kolejne atrakcje, jakie można uprawiać na Maderze już wkrótce.

2 komentarze: